Myślicie, że pasztet, szczególnie wegetariański to kulinarne wyzwanie?
Nic z tych rzeczy!
Czas na pierwszy, banalnie prosty przepis na wege pasztet na moim blogu. Post miał się pojawić już przed Świętami, ale przerósł mnie nadmiar przygotowań i szaleństwo w pracy. Jednym słowem typowy grudzień, choć z roku na rok każdy wydaje się jeszcze bardziej zakręcony :-)
Całe szczęście dobrze wyposażona kuchnia, którą mogliście zobaczyć w moim ostatnim wpisie zdecydowanie ułatwiła mi kuchenne wojaże. Nie wiem, jak żyłam wcześniej bez robota kuchennego?
Nic z tych rzeczy!
Czas na pierwszy, banalnie prosty przepis na wege pasztet na moim blogu. Post miał się pojawić już przed Świętami, ale przerósł mnie nadmiar przygotowań i szaleństwo w pracy. Jednym słowem typowy grudzień, choć z roku na rok każdy wydaje się jeszcze bardziej zakręcony :-)
Całe szczęście dobrze wyposażona kuchnia, którą mogliście zobaczyć w moim ostatnim wpisie zdecydowanie ułatwiła mi kuchenne wojaże. Nie wiem, jak żyłam wcześniej bez robota kuchennego?


Soczewicę opłukujemy dokładnie na sitku, wrzucamy do gotującej się, lekko osolonej wody i gotujemy przez 8 minut. Odcedzamy na sitku i odstawiamy do całkowitego ostygnięcia.
Jednocześnie w sporym garnku gotujemy do miękkości jarzyny wraz z listkami laurowymi oraz zielem angielskim. Po ugotowaniu również odstawiamy do ostygnięcia.
Przygotowane składniki dwukrotnie mielimy, dodajemy również 3 suszone pomidory.
Ja użyłam mojego robota kuchennego Electrolux Assistent Pro z końcówką do mielenia, wybrałam drobniejsze sitko z dwóch dostępnych w zestawie. Przystawka do mielenia jest tą najczęściej przeze mnie używaną, zaraz obok tej do ucierania. Chociaż biorąc pod uwagę najbliższe dni, to do łask wrócą wszystkie elementy wspomagające przygotowywanie ciast :-)
Do zmielonych składników dodajemy przyprawy, jajko oraz mąkę, dokładnie mieszamy i przekładamy do silikonowej foremki (mała keksówka) lub metalowej, wyłożonej papierem do pieczenia. Pozostałe suszone pomidory siekamy i nakładamy na wierzch masy.
Pasztet wkładamy do nagrzanego piekarnika (170'C) i pieczemy 50 minut.
Studzimy przed spożyciem, przechowujemy w lodówce do 4 dni.
Do zmielonych składników dodajemy przyprawy, jajko oraz mąkę, dokładnie mieszamy i przekładamy do silikonowej foremki (mała keksówka) lub metalowej, wyłożonej papierem do pieczenia. Pozostałe suszone pomidory siekamy i nakładamy na wierzch masy.
Pasztet wkładamy do nagrzanego piekarnika (170'C) i pieczemy 50 minut.
Studzimy przed spożyciem, przechowujemy w lodówce do 4 dni.


Wege pasztety wymiatają! :)
OdpowiedzUsuńhttps://rankiemwszystkolepsze.blogspot.com/
Ja też jestem zdania, że są świetne ;)
UsuńDietetyczne i na odchudzanie idealne. Są świetne, zgadzam się.
UsuńWygląda apetycznie! :-)
OdpowiedzUsuńZapraszam na mojego bloga! :-)
Po raz pierwszy pasztet soczewicy jadłam u teściowej. A w zasadzie spróbowałam go z grzeczności bo z góry założyłam, że będzie niedobry.. bo jak to? pasztet z soczewicy? Jednak okazało się, że jest wyśmienity. Sama nauczyłam go się go robić. Polecam
OdpowiedzUsuńNa ten artykuł trafiłem trochę przypadkowo z wyszukiwarki internetowej.Po tym co zobaczyłem na tym blogu to na pewno na nim zostanie.
OdpowiedzUsuńJa mam dokładnie takie same odczucia :D
UsuńNigdy nie robiłam pasztetu z soczewicy ;D
OdpowiedzUsuńMatko bosko jaki super! Jutro wieczorem będę testować według przepisu!
OdpowiedzUsuńŚwietny przepis. Fajne podejście to tego typu tematu :) Taka ilość czytelników tylko to potwierdza. Pozdrowienia :)
OdpowiedzUsuńNaprawdę rewelacyjny przepis! Gratuluję :D
OdpowiedzUsuńNigdy nie jadłam pasztetu z soczewicy, ale na pewno kiedyś spróbuję.
OdpowiedzUsuńostatnio próbowałam pasztetu z cieciorki. Był bardzo smaczny. Takze w ten też wierzę :)
OdpowiedzUsuńTakie pasztety można zajadać z czystym sumieniem :) Czytanie tego bloga to sama przyjemność :) Warto się tu zatrzymać, choćby na chwilę. Pozdrowienia
OdpowiedzUsuń